Porównanie naszej szkółki z FC Barceloną, wydaje się śmieszne ale nie do końca… Mottem przewodnim Barcy jest hasło „Więcej niż klub” i nie chodzi tu o jakąś religię wzorem zagorzałych „pseudofanów” klubów piłkarskich ale o sposób spędzania wolnego czasu, a przede wszystkim sposób wychowania i prezentowania sobą odpowiedniej kultury. FC Barcelona  kojarzy się ze skromnością, solidnością i prawdziwą czystą sportową ambicją. Może nie zawsze nam to wychodzi ale w naszej szkółce chcemy wyksztłacić wśród naszych młodych piłkarzy takie cechy, aby byli skromni, poukładani i ambitni i w tej kwestii staramy sie być podobni do Barcy, a myslę że to bardzo dużo…  Zachęcamy do lektury artykułu o nowym cudownym dziecku Barcelony – Cristiano Tello !

Skromny, poukładany i ambitny. Trzy nieodzowne cechy każdego młodego talentu ze szkółki Barcy. Kolejny właśnie zjechał z taśmy produkcyjnej i strzelił bramkę w La Liga. Cristian Tello nie ma jednak nieskazitelnej przeszłości, bo w pewnym momencie wybrał eksperymenty… i uciekł do Espanyolu. A po niedawnym powrocie na klęczkach na Camp Nou, nikt nie spodziewał się, że tak szybko przeskoczy z rezerw do pierwszego zespołu.

Hiszpańska prasa nie ma już wątpliwości – to wielki talent. Do wystawienia diagnozy dziennikarze potrzebowali tylko jednego meczu. W minioną sobotę (4.02.2012r) Barca ograła 2:1 Real Sociedad, a Tello wybiegł na boisko od pierwszej minuty. I nie tylko nie zawiódł, a wręcz odegrał wiodącą rolę i otworzył wynik już w 8. minucie.

Nie był to jego pierwszy sprawdzian w zespole seniorów, ale o grudniowym występie w Copa del Rey wszyscy zdążyli zapomnieć. 20-latek nie zdobył poklasku, choć trafił dwa razy do siatki. L’Hospitalet został rozbity 9:0, więc można było odnieść wrażenie, że w takim sprawdzianie z łatwością wykazaliby się nawet 13-latkowie z młodzieżowych ekip Barcy. Tello szybko potwierdził, że jednak nie warto go lekceważyć.

Po meczu z Sociedad młody napastnik jest bliski ustabilizowania swojej pozycji w raju. W raju, czyli na Camp Nou, do którego drogę wydłużał sobie na wszelkie możliwe sposoby. A najbardziej przez odejście do Espanyolu w 2008 roku, w którym spędził dwa lata. Tam zamierzał wyrobić sobie nazwisko, żeby szybko przypomnieć się działaczom Blaugrany. Grał dobrze i faktycznie znów zapadł im w pamięć, ale wkrótce pojawiły się kolejne problemy. Zaczęła doskwierać mu sława…

– To bardzo skromny człowiek i ciężko mu się odnaleźć w centrum uwagi . Cała rodzina taka jest, łącznie z ojcem, którego poszedł śladem i postawił na futbol. Mam wrażenie, że Cristian czuje się zupełnie onieśmielony, kiedy ktoś prosi go o autograf. Musi się z tym wszystkim oswoić – wspomina Romula Tronchoni, prezydent Can Rull. Zespołu, o którym… nie znajdziemy słowa na angielskiej i hiszpańskiej Wikipedii. A jednak to właśnie klub z Sabadell wylał fundamenty pod przyszłość swojego najwspanialszego wychowanka. Na dobrą sprawę wystarczył jeden mecz, kiedy chłopak miał 10 lat.

Can Rull przegrywało wówczas do przerwy z Vic Riumprimer 0:5, a Tello wskoczył do składu od początku drugiej połowy. I w kilkanaście minut zdołał dokonać cudu, bo odwrócił wynik na 6:5 dla swojego zespołu. – Błagam, zdejmijcie tego chłopaka – krzyczał trener rywali. Echa jego lamentu dotarły za miasto, bo wkrótce dzieciak został skaperowany do La Masii. A kiedy już grał w Espanyolu, znów przyszło mu wysłuchiwać błagań kolejnego trenera.

– Jesteś już gotowy, żeby grać w pierwszym zespole. U nas będziesz miał pewny plac, zostań – prosił trener lokalnego rywala Barcy, Mauricio Pochettino. Nic z tego, serce ciągnęło młodego snajpera do Barcy, w której ponownie zawitał w 2010 roku. Okrzepł i zdecydował, że udźwignie wyzwanie i poradzi sobie z nieuchronną popularnością. Tyle, że na początku znalazł się w punkcie wyjścia, bo grał tylko w rezerwach. Ale nie wyglądało to wszystko najgorzej, kiedy we wrześniu minionego roku zaproponowano mu umowę do 2013 roku.

W klauzulę odejścia wpisano mu wtedy kwotę odstępnego w wysokości 10 milionów euro. Ale w takim tempie Tello szybko podwoi swoją wartość i trafi na listę życzeń kolejnych klubów. Tyle, że z Camp Nou i tak nikt nie zdoła go wykraść. Bo wreszcie podąża ścieżką swoich idoli: Savioli, Ronaldinho oraz Ronaldo i z syna marnotrawnego wyrósł na złote dziecko.

autor: weszlo.pl rafał kaplica