Ku przestrodze młodym zdolnym piłkarzom i ich rodzicom. Jeśli chcecie grać w przyszłości w I Reprezentacji Polski – Strzeżcie się w młodym wieku wszelkiego rodzaju kadr Polski, Województwa itp. Parcie szczególnie rodziców na sukces, wynik i kadry jest duże, pewne sprawy trudno jest im wytłumaczyć… że w wieku do 15 lat potrzeba spokoju, dobrego treningu z jednym trenerem itp. Polecam dobry artykuł ze Sport.pl „Polski Junior ledwo dyszy” autorstwa Przemysława Zycha, nie znam autora ale gratulacje za „strzał w dziesiątkę”. . W artykule nie jest poruszany problem związany z psychiką młodego piłkarza, a to również jest oddzielny temat „rzeka”. 

 

Najzdolniejsi piłkarze jeżdżą po kraju, by zagrać w kolejnym turnieju i dla kolejnej reprezentacji. Nie mają czasu na trening i odpoczynek, więc nie rozwijają się na miarę potencjału. Czy PZPN w końcu to zmieni?Sebastian Walukiewicz od sierpnia do lipca zagrał 58 meczów. W sumie 15-letni stoper lub defensywny pomocnik Legii na boisku spędził blisko 4 tys. minut. Grał w klubowej drużynie swojego rocznika (2000), w rok starszej (1999), w kadrze Mazowsza, w reprezentacji Polski.
W kwietniu pojechał na turniej na Słowacji, gdzie wraz z kilkoma innymi reprezentantami w 24 godziny rozegrał dwa mecze na sztucznej murawie (niektórzy poparzyli sobie stopy). Wrócił do Warszawy, dostał trzy dni wolnego od Legii. Rozpoczął treningi i zaczął grać, by po trzech tygodniach znów wyjechać na zgrupowanie, tym razem kadry Mazowsza. Po zwycięstwie w Białymstoku nad Podlasiem 7:0 poleciał z Legią do Kopenhagi na nieoficjalne klubowe mistrzostwa Europy. Podobnie eksploatowany był jego kolega z drużyny, napastnik Mateusz Szwed, który zagrał 52 spotkania.

 

Tak jest od lat. Gdy Mirosław Szymkowiak w 1993 r. wrócił ze złotem ME do lat 16, Olimpia Poznań wysłała go na turniej finałowy mistrzostw Polski juniorów. Organizm nie wytrzymał. Utalentowany pomocnik przez całą karierę zmagał się z urazami i zakończył ją w wieku 30 lat. – Czuję się inwalidą. Mam cztery śruby w kolanach, jedną w kostce. Z barku śrubę mi wyjęto, ale za to w brzuchu mam dwie tytanowe siatki – mówił Szymkowiak. Mariusz Kukiełka, inny złoty medalista juniorskich ME, w weekend rozgrywał po dwa-trzy mecze – w seniorach, rezerwach i juniorach Siarki Tarnobrzeg. Wszędzie liczył się wynik.

– Ariel Borysiuk w wieku 14-15 lat grał 70-80 spotkań w sezonie. A powinien maksymalnie 40. Jednocześnie występował w dwóch drużynach juniorskich, reprezentacji regionu i Polski. Nie trenował, tylko grał. Gdybyśmy tego nie zahamowali, prawdopodobnie nigdy nie wystąpiłby w ekstraklasie. Takie tempo są w stanie przetrzymać tylko bardzo silne jednostki. Ale my powinniśmy dbać również o słabsze, ale utalentowane. Takich piłkarzy jak Ariel jest więcej. To największy problem naszego futbolu – najbardziej wyróżniający się są najbardziej eksploatowani. Spokojnie mogą się rozwijać ci mniej zdolni, i w pewnym momencie wyprzedzają utalentowanych – mówił w 2009 r. Jacek Mazurek, ówczesny trener grup młodzieżowych Legii.

Do meczów trzeba dorzucić podróże i niepełny wypoczynek, który skraca nocne nadrabianie zaległości w szkole. Jeden z bardziej eksploatowanych reprezentantów miał w ostatnim roku blisko sto godzin lekcyjnych nieobecności. Aby je nadrabiać, w sezonie wstaje o 5 rano. Jego dzień kończy się późno w nocy (ułatwiłaby to pomoc klubu, ale np. Legia nie oferuje indywidualnego toku nauczania).

– Będziemy się starać to zmienić. Prawdopodobnie już w tym roku wyjdą dyrektywy, dzięki którym młodzi do pewnego wieku nie będą nadmiernie obciążani – mówi dyrektor sportowy PZPN Stefan Majewski. – Wprowadzimy ograniczenie liczby spotkań, które kandydat na piłkarza może rozgrywać. Musi funkcjonować zasada: jeśli zawodnik idzie wyżej, np. do reprezentacji Polski, to nie gra niżej, czyli dla regionu. Chcemy chronić najzdolniejszych – tłumaczy Majewski.

W niedawno zakończonych MP województw (roczniki 1999, 2000 i 2001) występowali jednak zawodnicy, którzy regularnie grają dla kraju. Gdy zapytaliśmy w mazowieckim związku, dlaczego powołują reprezentantów, usłyszeliśmy: – Przestaniemy, jeśli inne okręgowe związki postąpią tak samo. Otrzymujemy od ministerstwa dofinansowanie za sukcesy w tych kategoriach wiekowych, a na wyniki spoglądają członkowie zarządu okręgowego związku i nas też z nich rozliczają.

Majewski: Od kilku lat pracujemy nad zmianami. Niestety, trudno o zgodność klubów i okręgów. Trzeba też zmienić zasady premii, bo dopóki nagradza się wynik, a nie szkolenie, to inne działania nie przynoszą skutku. PZPN od zeszłego roku podsuwa ankiety juniorskim reprezentantom. Pytamy, ile meczów rozgrywają i jakie leczyli kontuzje – mówi Majewski.

Prezes Zbigniew Boniek: Chcemy wprowadzić paszport zawodnika, który pozwoli śledzić, co dzieje się z graczem. Nad funkcjonowaniem kadr wojewódzkich trzeba się zastanowić. Są potrzebne, gdy piłkarz ma 13-14 lat, pozwalają wynajdywać talenty. W tym wieku nie prowadzimy reprezentacji Polski. Dziś istnieją kadry wojewódzkie w trzech rocznikach [od U-14 do U-16], niewykluczone, że będą tylko dwie, by nie pokrywać się z reprezentacjami kraju. Sport zawodowy to dobre miejsce, żeby stać się sławnym i bogatym. Aby to osiągnąć, trzeba mieć coś wyjątkowego i pracować. Czasami przesadzamy z chronieniem młodych. Nie możemy przegiąć w drugą stronę. Każdy musi trochę wycierpieć, ja przez dwa lata robiłem jedną klasę, bo nie było mnie cały rok w szkole. Ale generalnie się zgadzam. Problem widzę w grupie zawodników do wieku 17-18 lat, gdy trzeba już grać i mieć chamskie zdrowie – dlatego chcemy go rozwiązać.

Rodzic regularnego kadrowicza: – Czasami modlę się, by syn nie dostał powołania do reprezentacji, mógł chwilę pobyć w domu, nadrobić zaległości w szkole…