
"Polski Junior ledwo dyszy", czyli o patologii polskiej młodzieżowej piłki nożnej.
Ku przestrodze młodym zdolnym piłkarzom i ich rodzicom. Jeśli chcecie grać w przyszłości w I Reprezentacji Polski - Strzeżcie się w młodym wieku wszelkiego rodzaju kadr Polski, Województwa itp. Parcie szczególnie rodziców na sukces, wynik i kadry jest duże, pewne sprawy trudno jest im wytłumaczyć... że w wieku do 15 lat potrzeba spokoju, dobrego treningu z jednym trenerem itp. Polecam dobry artykuł ze Sport.pl "Polski Junior ledwo dyszy" autorstwa Przemysława Zycha, nie znam autora ale gratulacje za "strzał w dziesiątkę". . W artykule nie jest poruszany problem związany z psychiką młodego piłkarza, a to również jest oddzielny temat "rzeka".
W kwietniu pojechał na turniej na Słowacji, gdzie wraz z kilkoma innymi reprezentantami w 24 godziny rozegrał dwa mecze na sztucznej murawie (niektórzy poparzyli sobie stopy). Wrócił do Warszawy, dostał trzy dni wolnego od Legii. Rozpoczął treningi i zaczął grać, by po trzech tygodniach znów wyjechać na zgrupowanie, tym razem kadry Mazowsza. Po zwycięstwie w Białymstoku nad Podlasiem 7:0 poleciał z Legią do Kopenhagi na nieoficjalne klubowe mistrzostwa Europy. Podobnie eksploatowany był jego kolega z drużyny, napastnik Mateusz Szwed, który zagrał 52 spotkania.
- Ariel Borysiuk w wieku 14-15 lat grał 70-80 spotkań w sezonie. A powinien maksymalnie 40. Jednocześnie występował w dwóch drużynach juniorskich, reprezentacji regionu i Polski. Nie trenował, tylko grał. Gdybyśmy tego nie zahamowali, prawdopodobnie nigdy nie wystąpiłby w ekstraklasie. Takie tempo są w stanie przetrzymać tylko bardzo silne jednostki. Ale my powinniśmy dbać również o słabsze, ale utalentowane. Takich piłkarzy jak Ariel jest więcej. To największy problem naszego futbolu - najbardziej wyróżniający się są najbardziej eksploatowani. Spokojnie mogą się rozwijać ci mniej zdolni, i w pewnym momencie wyprzedzają utalentowanych - mówił w 2009 r. Jacek Mazurek, ówczesny trener grup młodzieżowych Legii.
Do meczów trzeba dorzucić podróże i niepełny wypoczynek, który skraca nocne nadrabianie zaległości w szkole. Jeden z bardziej eksploatowanych reprezentantów miał w ostatnim roku blisko sto godzin lekcyjnych nieobecności. Aby je nadrabiać, w sezonie wstaje o 5 rano. Jego dzień kończy się późno w nocy (ułatwiłaby to pomoc klubu, ale np. Legia nie oferuje indywidualnego toku nauczania).
- Będziemy się starać to zmienić. Prawdopodobnie już w tym roku wyjdą dyrektywy, dzięki którym młodzi do pewnego wieku nie będą nadmiernie obciążani - mówi dyrektor sportowy PZPN Stefan Majewski. - Wprowadzimy ograniczenie liczby spotkań, które kandydat na piłkarza może rozgrywać. Musi funkcjonować zasada: jeśli zawodnik idzie wyżej, np. do reprezentacji Polski, to nie gra niżej, czyli dla regionu. Chcemy chronić najzdolniejszych - tłumaczy Majewski.
W niedawno zakończonych MP województw (roczniki 1999, 2000 i 2001) występowali jednak zawodnicy, którzy regularnie grają dla kraju. Gdy zapytaliśmy w mazowieckim związku, dlaczego powołują reprezentantów, usłyszeliśmy: - Przestaniemy, jeśli inne okręgowe związki postąpią tak samo. Otrzymujemy od ministerstwa dofinansowanie za sukcesy w tych kategoriach wiekowych, a na wyniki spoglądają członkowie zarządu okręgowego związku i nas też z nich rozliczają.
Majewski: Od kilku lat pracujemy nad zmianami. Niestety, trudno o zgodność klubów i okręgów. Trzeba też zmienić zasady premii, bo dopóki nagradza się wynik, a nie szkolenie, to inne działania nie przynoszą skutku. PZPN od zeszłego roku podsuwa ankiety juniorskim reprezentantom. Pytamy, ile meczów rozgrywają i jakie leczyli kontuzje - mówi Majewski.
Prezes Zbigniew Boniek: Chcemy wprowadzić paszport zawodnika, który pozwoli śledzić, co dzieje się z graczem. Nad funkcjonowaniem kadr wojewódzkich trzeba się zastanowić. Są potrzebne, gdy piłkarz ma 13-14 lat, pozwalają wynajdywać talenty. W tym wieku nie prowadzimy reprezentacji Polski. Dziś istnieją kadry wojewódzkie w trzech rocznikach [od U-14 do U-16], niewykluczone, że będą tylko dwie, by nie pokrywać się z reprezentacjami kraju. Sport zawodowy to dobre miejsce, żeby stać się sławnym i bogatym. Aby to osiągnąć, trzeba mieć coś wyjątkowego i pracować. Czasami przesadzamy z chronieniem młodych. Nie możemy przegiąć w drugą stronę. Każdy musi trochę wycierpieć, ja przez dwa lata robiłem jedną klasę, bo nie było mnie cały rok w szkole. Ale generalnie się zgadzam. Problem widzę w grupie zawodników do wieku 17-18 lat, gdy trzeba już grać i mieć chamskie zdrowie - dlatego chcemy go rozwiązać.
Rodzic regularnego kadrowicza: - Czasami modlę się, by syn nie dostał powołania do reprezentacji, mógł chwilę pobyć w domu, nadrobić zaległości w szkole...